
Ludzie pozbawieni wolności zaczynają dostrzegać wartość w rzeczach, których my na co dzień nawet nie zauważamy.:




Na początku „Dziewczyny z Grochowa” czuły się skrępowane, niektóre wręcz wstydziły się opuścić mury więzienia i zanurzyć w miejskiej codzienności. Jednak po kilku godzinach coś się zmieniło – oswoiły się z myślą, że są częścią społeczeństwa i w tłumie nie wyróżniają się niczym szczególnym.
Bo każdy człowiek ma „coś” – coś, co go definiuje, co nosi w sobie. W ich przypadku „to coś” oznacza, że po zakończonej wycieczce wrócą za więzienne mury.
Ale to przecież nie jest koniec świata.
Prawda?