„I love this day” – te słowa zapadły mi najbardziej w pamięć. Usłyszałem je na koniec od jednego z uczestników (Nigeryjczyka) naszej dorocznej wycieczki. Cudzoziemcy mieszkający w Ośrodku dla Cudzoziemców w Lininie mają za sobą bardzo różne dzieje.
Ludzie z Nigerii, Etiopii, Egiptu, Sudanu (tego Północnego), Iraku, Erytrei, Białorusi, Jakucji czy Czeczenii (Federacja Rosyjska) przelecieli do nas samolotem, przyjechali samochodem lub pieszo przekroczyli granicę z Białorusią. Czasem po kilku miesiącach tułania się w lesie, po kilku pushbackach, pobycie w ośrodku zamkniętym, lub deportowani z innych krajów, znaleźli w końcu azyl w podwarszawskim Lininie.
To zwykli ludzie, umęczeni podróżami, biurokracją i tęskniący za rodzinami. Każdy ma konto na Facebooku, Instagramie i w zasadzie żyje podobnie do typowego Polaka. Różnią się tylko niektórymi zwyczajami, typowymi dla swojej kultury. Np. mieszkańcy Jakucji (Fed. Rosyjska) kultywują wierzenia naszych praprzodków – Tengryzm.
W głębi duszy każdy jest takim samym miłym, życzliwym i serdecznym człowiekiem jak każdy.
Dziś, dzięki naszym wolontariuszom (dzis było z nami 10 osób), sponsorowi (McDonald’s Polska a zwłaszcza Franczyzobiorcy – MDM Michał Adamczyk) oraz darczyńcom (dziękujemy za przekazane 1,5% podatku!) cudzoziemcy z Ośrodka mogli:
– obejrzeć Łazienki Królewskie (najważniejsza część parku jest już otwarta),
– zobaczyć największa dziką rzekę w Europie – Wisłę,
– przejść się wzdłuż Starego Miasta i Zamku Królewskiego – dźwigniętych z powojennych ruin,
– odpocząć w cieniu najstarszego świeckiego pomnika w Europie, symbolu potęgi Rzeczpospolitej Wielu Narodów i jej otwartego i tolerancyjnego charakteru – kolumny Zygmunta,
– podziwiać panoramę Warszawy z zielonego dachu biurowca Forest – jeśli chodzi o wieżowce, wielokulturowość (i metro ) to Warszawa jest niewątpliwie „Nowym Jorkiem Europy”.
– zjeść obiad (lunch?) w amerykańskiej restauracji McDonald’s.
Już po aż trzeci pokazujemy cudzoziemcom z Linina Warszawę i serdeczną twarz Polski. Wszędzie spotyka nas życzliwość i uśmiech.
Czy powtórzymy za rok?
No jasne jak , że TAK!
Marcin